Schizofrenia to nie jest rozdwojenie jaźni.
Chyba najbardziej rozpowszechniony mit o schizofrenii mówi nam o rozszczepionej osobowości, podczas gdy w rzeczywistości nic takiego nie ma miejsca w przypadku tej choroby. Schizofrenik nie ma w sobie Dr Jekylla i Mr Hyde’a. Możemy sobie gdybać skąd biorą się u nas takie przekonania. Gdybaniem natomiast nie będzie to co powtórzę: SCHIZOFRENIA TO NIE JEST ROZDWOJENIE JAŹNI.
Czym w takim razie jest schizofrenia? Najprościej mówiąc – zaburzeniem związanym z postrzeganiem rzeczywistości (choć nie tylko!). Osoby chore najczęściej wycofują się z życia społecznego, pojawiają się omamy (przeważnie słuchowe), wiele jej objawów przypomina depresję.
Osobom zmagającym się ze schizofrenią wielką krzywdę wyrządzają głównie media i popkultura. Postrzega się je jako osoby niebezpieczne dla otoczenia, nieprzewidywalne, groźne.
Trzeba je zamknąć, najlepiej w odosobnieniu, gdzie nikomu nie będą wadzić i przeszkadzać. To one jednak częściej są ofiarami przestępstw, choćby dlatego że mają o wiele większe trudności z bronieniem swoich granic.
W naszym społeczeństwie coraz częściej osobę zmagającą się z depresją (choć w dalszym ciągu zbyt rzadko) traktujemy z empatią i współczuciem. Tymczasem schizofreników cały czas uwazamy za trędowatych.
Schizofrenia nie jest wyrokiem. Osoby chore z odpowiednią pomocą mogą wieść normalne życie.
Niestety nasza świadomość o tym jak wygląda ta przypadłość wciąż kuleje, choć mamy nadzieję, że ten tekst nieco rozwieje mgłę spowijającą ten temat.